Szlakiem Wołyńskich Krzyży wokół Huty Stepańskiej z Januszem Horoszkiewiczem.
Ten fotoreportaż poświęcam Iweldowi Symkowskiemu, komendantowi niemieckiej placówki, która zabezpieczała tory w niedalekiej Setkówce. Człowiek ten pochodził z Berlina i dobrze mówił po polsku.
Ludzie, którzy uciekli z Huty Stepańskiej byli mu wdzięczni za jego postawę. Opowiadali mi, jak kazał gotować jedzenie, zabierał ludzi do wnętrza ufortyfikowanej placówki, zatrzymywał pociągi, wsadzał na wagony, a tym, którzy nie chcieli wyjeżdżać, pozwalał zostać.
Do Grabiny dotarła główna kolumna uciekinierów z Huty Stepańskiej (mogło przyjść nawet do 3 tys. osób), która rozłożyła się za niemiecką placówką. Niemcy nie bronili podchodzić, ale nie pozwolili zbliżyć się do torów, musiał być zachowany dystans.
Potem uciekinierzy przechodzili do stacji Żołudzk, z której wyruszali do Niemiec na roboty, a potem wiatr historii rozwiał Ich po całym świecie.
Bliskość torów dawała ludności Grabiny aż do końca lipca 1943 r. poczucie bezpieczeństwa. Przy samej Grabinie był most na rzeczce Smuga o nośności 100 ton, podobnie w Setkówce – dwa wiadukty 100-tonowe. Dla Niemców ochrona torów była sprawą życiową dla frontu. Broniąc tory zapewniali i bezpieczeństwo ludności. 30 lipca banderowcy zaczęli podpalać Grabinę. Niemcy nie mogli pomóc, nie było możliwości, to był koniec Grabiny.
Mój spis roboczy Grabiny:
http://wolyn.freehost.pl/ogloszenia/grabina.pdf
Tekst i zdjęcia: Janusz HOROSZKIEWICZ
P. S.: Zainteresowani mogą uzyskać więcej informacji pod adresem mailowym: janusz-huta-stepanska@wp.pl
CZYTAJ TAKŻE:
WOŁYŃ JAK CHLEB POWSZEDNI. FOTO
ROMASZKOWO, GMINA STYDYŃ WIELKI